Waksmund - Kacwin - Waksmund

Korzystając z okresu niezbyt sprzyjającego dalszym wycieczkom rowerowym oraz z wolnych mocy przerobowych, postanowiłem opublikować kilka wycieczek z okresu kiedy jeszcze nie korzystałem z aplikacji Traseo. Wycieczek tych było bardzo dużo więc siłą rzeczy ograniczyłem się do bardziej ciekawych, przynajmniej z mojego punktu widzenia bądź takich, które z jakiegoś powodu zapisały mi się w pamięci. Jedną z takich wycieczek była ta w dniu 16 października 2019 r. Z oczywistych względów przebieg trasy jest rysowany ręcznie przy pomocy aplikacji, natomiast zdjęcia zostały zrobione podczas wycieczki. Zdjęcia te oraz krótkie opisy pod nimi nie mają zastępować przewodnika, mają tylko uświadomić, że takie miejsca istnieją i może na tyle zaciekawią, że skłonią jeśli nie do powtórzenia całej trasy to do odwiedzenia poszczególnych miejsc. Ta wycieczka była trzecią i ostatnią z trzydniowego cyklu rowerowego i wprawdzie była najkrótsza z nich ale nie oznacza to, że najlżejsza i najmniej ciekawa. Jak podczas pierwszego dnia głównym celem było Zakopane, podczas drugiego Jezioro Czorsztyńskie tak podczas trzeciego dnia tym głównym celem były Pieniny Spiskie. Oczywiście nie zamierzałem zdobywać szczytów ale objechać je wokół zataczając prawie całą pętlę poczynając od Nowej Białej a kończąc na Trybszu. Podczas tej wycieczki było, w porównaniu do innych, zdecydowanie mniej do zwiedzania, głównie były to kościoły. Niestety część z nich miała to do siebie, że ich umiejscowienie i otoczenie utrudniało zrobienie zdjęcia z najkorzystniejszych stron. Do woli mogłem natomiast widokami otaczających mnie gór i dolin ze szczytów wzniesień czy ich zboczy. A skoro mowa o wzniesieniach to z takich poważniejszych wzniesień to były dwa, jedno do Falsztyna a drugie na Przełęcz Trybską. Zanim zakończyłem wycieczkę, z Trybsza podjechałem jeszcze do Nowego Targu a konkretnie do kaplicy cmentarne św. Anny. Odcinek ten w dużej części wiódł w dół jednakże korzyści z tego płynące niweczył trochę przeciwny wiatr zmuszając do pedałowania nawet z góry. Wycieczkę zakończyłem tam gdzie zacząłem a więc w Waksmundzie.