Udalo mi sie w koncu, sciagnac zdjecia i podzielic sie nimi z innymi traseowiczami. Trase rozpoczelismy z parkingu przy wyciagu. Radze przyjechac na ten parking przed 10, bo pozniej jest coraz gorzej z miejscami do parkowania. Czes naszej grupy udala sie na wyciag, my natomiast poszlismy w poszukiwaniu carnego szlaku. Nie bez problemow udalo namsie zkrecic we wlasciwa, sciezke, bo znak na drzewie byl mocno wyblakniety. A wiec ruszylismy czarnym szlakiem w strone przeleczy beskidzkiej. Droga byla udeptana i sie bardzo dobrze szlo, bo 50 minutach bylismy juz na przeleczy, szybciej niz sie spodziewalismy. Potem skrecamy w lewo i idziemy w strone Cieslara i Soszowa, tutaj czerwony tez udaptany i wyjezdzony przez narty i inne pojady sniezne. Krajobraz niasmowity, wrecz zapierajacy dech w piersiach, ale tego zdjecia nie oddadza, to widzielismy na zywo. Po okolo 45 minutach doszlismy do schroniska Soszow, gdzie zjedlismy pyszna zupke pomidorowa, troche herbatki z rumem i dalej w droge, czerwonym szlakiem na Soszow Wielki. Podejscie pod Soszow Wielki bylo troche meczace. Pozniej trasa prowadzila po grani, troche pod gorke, troche plaskiej przestrzeni i troche z gorki. Uwaga jest bardzo kiepsko oznaczony szlak zolty i bynajmneij jest inaczej poprowadzony niz mapty turystyczne na to wskazuja. Podpowiedz. Idzimy caly czas szlakiem czerownym, az przejdziemy wioske i wejdziemy do lasu. Po okolo 200m w lesie szlak zolty skreca nie w lewo, ale w prawo, dopiero ozniej odbijamy na lewo. Pozniej szlak byl przetarty, ale slabo, wiec troche taplalismy sie w sniegu, co bylo fajna zabawa. Po okolo 2,5 godzinach dotarlismy do ronda w Wisle. Switna trasa na zimowe amatorskie spacery, lub rozruch przed powazniejszymi trasami
Skomentuj