Ludźmierz - Zakopane - Ludźmierz

Korzystając z okresu niezbyt sprzyjającego dalszym wycieczkom rowerowym oraz z wolnych mocy przerobowych, postanowiłem opublikować kilka wycieczek z okresu kiedy jeszcze nie korzystałem z aplikacji Traseo. Wycieczek tych było bardzo dużo więc siłą rzeczy ograniczyłem się do bardziej ciekawych, przynajmniej z mojego punktu widzenia bądź takich, które z jakiegoś powodu zapisały mi się w pamięci. Jedną z takich wycieczek była ta w dniu 14 października 2019 r. Z oczywistych względów przebieg trasy jest rysowany ręcznie przy pomocy aplikacji, natomiast zdjęcia zostały zrobione podczas wycieczki. Zdjęcia te oraz krótkie opisy pod nimi nie mają zastępować przewodnika, mają tylko uświadomić, że takie miejsca istnieją i może na tyle zaciekawią, że skłonią jeśli nie do powtórzenia całej trasy to do odwiedzenia poszczególnych miejsc. Tym razem postanowiłem odwiedzić Zakopane. Pewnie się narażę ale nie lubię Zakopanego, uważam, że jest przereklamowane, zatłoczone i słynie z pazerności na dutki. Skoro jednak odwiedzam różne miejsca to nie wypadało żebym ominął Zakopane tym bardziej, że była połowa październik i można się było spodziewać, że tłumów nie będzie. Planując trasę obrałem na bazę wypadową parking przy sanktuarium w Ludźmierzu a wybierając obiekty do zobaczenia posiłkowałem się stroną internetową „drewnianamalopolska.pl” skąd też pochodzi część opisów do zdjęć. Na trasie znalazły się też inne obiekty, nie uwzględnione na wspomniane stronie internetowej ale nie da się ukryć, że zdecydowana większość obiektów była drewniana. W Zakopanem, tak jak się spodziewałem, wielkiego ruchu nie było i spokojnie mogłem sobie obejrzeć wytypowane obiekty. Przy jednym z nich a mianowicie przy cmentarzu Na Pęksowym Brzysku, ja osobiście poczułem pewien niesmak albowiem okazało się, że stęp na zabytkowy cmentarz jest płatny. Pewnie wielu się ze mną nie zgodzi ale za wejście np. na cmentarz na Powązkach w Warszawie czy Cmentarz Rakowicki w Krakowie, mimo tego, że też są uznane za zabytki, nikt pieniędzy nie zbiera. A cmentarz w Zakopanem, wprawdzie w ograniczony sposób, ale dalej jest czynnym cmentarzem. Nikt mnie jednak do wejścia na cmentarz nie zmuszał więc zrezygnowałem ze zwiedzania go, tym bardziej, że byłem już tam w przeszłości. Jadąc do Zakopanego spodziewałem się, i pewnie wiele osób tak by myślało, że czekają mnie długie i strome podjazdy. Tymczasem nic bardziej mylnego, przynajmniej jeśli chodzi o obraną przeze mnie drogę. Droga pięła się łagodnie w górę nie dając odczuć trudów, za wyjątkiem może kilku podjazdów. Nie było też problemu z dużym ruchem pojazdów, tym bardziej, że w drodze z Zakopanego do Nowego Targu poruszałem się głównie bocznymi drogami, równoległymi do „Zakopianki”.