Kraków - Dobczyce - Kraków

Korzystając z okresu niezbyt sprzyjającego dalszym wycieczkom rowerowym oraz z wolnych mocy przerobowych, postanowiłem opublikować kilka wycieczek z okresu kiedy jeszcze nie korzystałem z aplikacji Traseo. Wycieczek tych było bardzo dużo więc siłą rzeczy ograniczyłem się do bardziej ciekawych, przynajmniej z mojego punktu widzenia bądź takich, które z jakiegoś powodu zapisały mi się w pamięci. Jedną z takich wycieczek była ta w dniu 2 czerwca 2017 r., podczas której wybrałem się do Dobczyc. Z oczywistych względów przebieg trasy jest rysowany ręcznie przy pomocy aplikacji natomiast zdjęcia zostały zrobione podczas tej wycieczki. Opublikowanie tej wycieczki może kogoś zainspirować, jeśli nie do pokonania tej samej trasy co ja, to przynajmniej odwiedzenia tych terenów albowiem w pełni na to zasługują. Do wycieczki tej podchodziłem z dużym respektem albowiem z doświadczenia wiedziałem, że teren Pogórza Wielickiego, po którym miałem się poruszać, jest bardzo pofałdowany i obfituje w liczne strome podjazdy. Mój respekt okazał się uzasadniony albowiem pokonanie ok. 90 kilometrów kosztowało mnie trochę wysiłku. Zdaję sobie sprawę z tego, że są osoby pokonujące grubo ponad 100 albo i 200 kilometrów jednakże ja wsiadam na rower 3-4, w porywach 5 razy w miesiącu i moim celem nie jest bicie rekordów w pokonywaniu kilometrów. Moim celem jest poznawanie nowych miejsc i a przy okazji poruszanie się. A podczas tej wycieczki miałem okazje zobaczyć choć z odległości dwory w Śledziejowicach, Tomaszkowicach, Hucisku, Zakliczynie i Wrząsowicach. Miałem także możliwość zobaczyć na własne oczy słynną rzeźbę „Krzesło” Tadeusza Kantora w Hucisku oraz kilka zabytkowych obiektów sakralnych. Co jednak było nietypowe w tej mojej wycieczce to to, że moim celem były Dobczyce a na dobrą sprawę z atrakcji jakie są w tej miejscowości zobaczyłem tylko zaporę i Jezioro Dobczyckie. A do zobaczenia jest choćby Zamek Królewski, skansen, mury miejskie. Jednak zgodnie z powiedzeniem, że co się odwlecze to nie uciecze, zaniedbanie to nadrobiłem w czasie późniejszym i to nie jeden raz.