Na Palenicę wjechałem wyciągiem krzesełkowym - rowerek pojechał następnym krzesełkiem na haku :) Po poprzednim dniu byłem trochę wymęczony, a klocki hamulcowe trochę zjechane, więc nie ładowałem się na trasę downhillu tylko pojechałem na coś co wyglądało na drogę. I to był błąd, bo wprawdzie jakieś auto tam jechało ale trasa biegła stokiem narciarskim i co 20-30 m były poprzeczne rynny, którymi woda spływa, więc trzeba było mocno uważać, żeby nie pofrunąć przez kierownicę. Dopiero na dole stoku można było puścić hamulce.
Skomentuj