wyruszyliśmy we trzech. Maciej na Liberale, Marek na Malachicie i ja na Edku. Pogoda dopisała, było ciepło i mokro. I dojechaliśmy we trzech. Spóźniliśmy się kilka minut, więc nie pojechaliśmy na rajd szlakiem konnym. Ale to i dobrze, bo konie były zdrożone 4 godzinną przejażdżką w trudnym (śliskim) terenie. Po odpoczynku wyjechaliśmy, za gospodarzem w bryczce, naprzeciw powracającej grupie w sile 11 koni. Większość znałem z ubiegłorocznej imprezy. Wiesiek tym razem był w toczku :). Po rozsiodłaniu i oporządzeniu koni odbyło się poświęcenie stajni przez miejscowego proboszcza i ks. Janusza Dudzicza ze Skierbieszowa. Stanica konna otrzymała tablicę z nazwą "Lisie zakręty". Wieczorem biesiada i zabawa do późnej nocy. W niedzielę wyjazd na Zlot Zaprzęgów i po zlocie powrót za bryczkami do Florianki. Załadunek koni i do domu. W domu byłem po północy.
Impreza przednia. Z powodu deszczowej pogody było mniej ludzi niż rok temu, ale zaprzęgi dopisały. Przyjechali uczestnicy aż z Annopola i Hrubieszowa. Wystartowało 11 różnych zaprzęgów, wozy konne, bryczki i powóz. Maciek zaprezentował zaprzęg złożony z czwórki koników polskich (3 ogiery i wałach). Nieźle te maluchy zasuwają.
Przez 2 dni organizatorzy, w osobie Wieśka Górniaka, jego żony Aliny, wójta, i wielu innych, zapewnili nam przejażdżki konne w przepięknym terenie, wikt dla nas i naszych koni oraz zabawę. Dziękujemy i za rok na pewno będziemy.
Skomentuj