Trasa asfaltowa z licznymi górkami, pagórkami zjazdami po dogach Sądecczyzny ze startem i metą w Nowym Sączu a po drodze mega widoczki jednym słowem: Sądecka seta odcinek 2.
Za start i metę znów wyznaczyłem „jojko”. Po starcie skręcam na most 700 lecia potem lecę prosto pod „ORLEN” na którym skręcamy w ul. Lwowską. Po jej nierównościach jedziemy ok 1-2 km by trochę za miasteczkiem Galicyjskim skręcić w ul. Piątkowską. Od razu czuć lepszy asfalt. Lecimy cały czas prosto drogą główną mijając domostwa oraz zalesienia. Po jakiś 5 km dojeżdżamy do skrzyżowania (naprzeciwko zobaczymy sklep spożywczy) na którym skręcamy w lewo a po około 1 km dojeżdżamy do skrzyżowania na którym lecimy w prawo w stronę wioski „Łęka”. Tam mijając po prawej stację benzynową, a następnie po lewej komis samochodowy, skręcamy w lewo i zaczynamy podjazd. Mijamy Siedlce jedziemy trochę pod górkę trochę z górki mijamy jakiś mini kamieniołom i zaczynamy podjazd pod „Miłkową”. U góry przerwa na foto foto a w tle Taty, których majestatu niestety nie oddały zdjęcia robione telefonem. Było pod górkę, nie ma opcji teraz musi być z górki. Rewelacyjny jest ten zjazd z Miłkowej do Przydonicy – i brakuje tylko w jakiś sposób zapewnić sobie że pod górę nie jedzie żaden samochód. Przydonicę i Posadową mijamy jeszcze rozpędzeni górką z Miłkowej. Przy jeziorze Rożnowskim skręcamy w prawo kierujemy się w stronę Rożnowa. Tu kolejne górki trochę w górę trochę w dół – jak to w Sądeckim. Oddalając się od Rożnowa szukamy skrętu w lewo na most nad rzeką Dunajec w stronę Witowic Dolnych. W nich wpadamy na DK-75 czyli zaciskamy zęby, ręce mocno na kierownicy i w towarzystwie tirów i innych samochodów lecimy jakieś 4 km do skrętu w prawo do wioski „Łęki” (wcześniej była „Łęka”). Przelatujemy przez Łęki następnie Kąty a we wsi Drużków przy sklepie, gdzie postanowiłem wrzucić batonik wywiązała się miła rozmowa z pewnym lokalsem, który zaproponował jazdę (szczytem) przez Dobrocierz ze względu na widoczki. Zgodziłem się ze samym sobą na tą trasę, a po rozgrzaniu nóg do czerwoności na podjeźie przekonałem się ze lokals jednak nie kłamał i miałem przed sobą mega widoczek na jezioro Rożnowskie, a w oddali mniej więcej trasę, którą dziś przejechałem. Jeszcze krótki wyścig z tamtejszym pieskiem o zacięciu sprinterskim i po chwili zaczynamy zjazd przez Sechnę do Ujanowic. Dojeżdżając w Ujanowicach do skrzyżowania (mijając stadion po lewej) skręcamy w lewo by po chwili znów trafić na trasę, która stanowi tymczasowy objazd DK75. W akompaniamencie wszelkiej maści pojazdów mechanicznych w myśli błagam o jak najszybszy skręt w stronę Łyczanki. Uchh nareszcie choć nastawienie nico psuje rozpoczynający się podjazd pod Zawadkę. Na szczęście zamienia się on po chwili na ekstremalny zjazd w stronę Chomranic. Tam skręt w prawo, a po minięciu ośrodka zdrowia skręcam w lewo (przed szkołą) i zaczynam pedałowanie pod chyba najbardziej stromą górkę, jaką w życiu udało mi się pokonać. Na jej szczycie lokalsi usytuowali ławeczkę dla zmęczonych podejściem. Ja nie odpoczywam tylko lecę przez kolejne wioski. Po Krasnym Potockim dojeżdżam do DK 28, która jest prawie nieuczęszczana (w porównaniu z DK 75). Po jakiś 5 km zjeżdżam w lewo na parking za którym znajduje się zjazd w dół nowiutką nawierzchnia (gdzie osiągam 74 km/h). Mijamy po prawej domek myśliwski i na chwile zaciskamy zęby ze względu na kiepską jakość asfaltu przebiegającego przez lasek. Po chwili wjeżdżamy już na lepszy asfalt, którym lecimy w dół do Brzeznej. Po zjechaniu na sam dół i przejechaniu przez Most Św. Kingi skręcam w prawo i kieruję się w stronę Starego Sącza. Mijam starosądecki rynek, a po chwili skręcam w lewo w ul. Magazynową, którą lecę prosto do ul. Węgierskiej. Przecinam ją i wlatuję na trasę VeloNatura, by po 2 km wskoczyć na VeloDunajec, którym dojeżdżam do ruin sądeckiego zamku. Tam skręcam w prawo w ul. Bulwar Narwiku, którą kieruję się w stronę „jojka”. Tam na liczniku wybija 104 km a w głowie już ułożył się kolejny odcinek do przejechania z serii sądeckiej sety o którym niedługo napiszę.
Skomentuj