Okienko pogodowe ciągle otwarte, raki piszczą na strychu, nogi swędzą - pakuje plecak i tradycyjnie wiosenną porą ruszam na Babią Górę. Nie będzie to wejście na wschód słońca, nie będzie to również bieganie po górach czy też morsowanie - będzie to turystyczno szwędaczy spacer zaśnieżoną granią. Czekam do piątku bo dopiero we czwartek w nocy mróz zetnie pokrywę śnieżną tak żebym przy mojej wadze nie zapadał się po kolana. Wydawało mi się że będzie pusto a o 8:00 na parkingu nie pozostało za dużo miejsca, po zapłaceniu za parking i wejście do lasu ruszam i chłonę przyrodę i widoki - czyli jak zwykle.
Skomentuj