Ulica Karmelicka być może nie kojarzy się ściśle miejscem gdzie można wyłącznie zjeść dobry posiłek, gdyż na tej najbardziej znanej ulicy Krakowa znajduje się bardzo wiele różnych atrakcji. Nie należy jednak bagatelizować tego miejsca ponieważ oferuje ono wiele ciekawych pozycji. Pierwszym z nich jest ENSO Lounge&Restaurant. Jest to dwuczęściowy lokal, którego główną zaletą jest oryginalna stylistyka. Dla osób szukających nowoczesnego stylu w otoczeniu kamienic będzie to niewątpliwie trafny wybór. Drugim, nieopodal leżącym lokalem jest restauracja orientalna King Bac. Wybrać ją powinni raczej ci, którzy gustują w kuchni chińskiej choć trzeba zaznaczyć że jest to lokal o średnim standardzie. Idąc dalej w stronę Rynku, na wysokości Karmelickiej 10-19 spotkamy wiele różnych punktów – przeważnie małych lecz oferujących bardzo ciekawe smaki. W cieniu Teatru Bagateli znajdują się 3 propozycje, które mogą być ciekawą alternatywą dla innych miejsc tego typu. Jest to pizzeria z dużym piecem oraz krzesełkami na zewnątrz dziedzińca w okolicy, którego jest ona położona. Druga to restauracja z polskim menu choć zwykle zasiadają w niej obcokrajowcy to może czasem warto spróbować naszych przysmaków w wykonaniu małopolskim. Nostalgia to nazwa 3-go miejsca, które może czarować swoim staropolskim wyglądem. Moim zdaniem osoby lubiące „szlachecki” wystrój koniecznie muszą zagościć pod tym adresem.
Jest to króciutka uliczka ale zawsze panuje na niej swoisty rumor. Z jednej strony znajduje się Rynek Główny, po drugie zaś stronie znajduje się kościół Św. Anny znany ze swojego akademickiego charakteru. Często goszczą tutaj studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz liczni turyści wytwarzający atmosferę wszechogarniającego spokoju. Jednoznacznie atmosfera ta sprawia, że znajdująca się tam osoba czuje się wyjątkowo i chętniej niż zwykle ma się ochotę na mały posiłek. Pierwszy lokal o typowo włoskiej kuchni (jeden z moich ulubionych) wraz z miejscem na poziomie -1 dla niepalących. Szczególnie polecam latem rezerwację stolików umiejscowionych przy oknie. Kolejna opcja to restauracja serwująca sushi. Ceny są tutaj nieco wyższe niż w tradycyjnych restauracjach ale także charakter tego miejsca jest nieco inny. Ostatnią alternatywą jest „Chimera”. Złożona z dwóch części – pierwszej bardziej luksusowej, która chwali się że jako jedyna w Krakowie serwuje kaczki, gęsi oraz częściej spotykaną jagnięcinę i dziczyznę; drugiej - baru sałatkowego, w którym wybór jest naprawdę imponujący. Myślę, że ta okolica może zadowolić niejedne gusta kulinarne.
Jeżeli na odcinku 150m zdecydowano o otwarciu 10 restauracji znaczy to że albo właściciele to osoby szalone albo że być może jest to okolica posiadająca duszę. Zdecydowanie przychylam się do drugiej opinii ponieważ tutaj człowiek czuje się jakby był tylko stworzony do konsumowania różnorodnych potraw. Dysponując już kilkunastoma złotymi na jedna osobę można pokusić się na odwiedzenie któregoś z lokali. Jest to jednak duże wyzwanie ponieważ smakowite potrawy potrafią ugiąć nawet wielkiego centusia i niejadka. Spotkamy tutaj kuchnię włoską (rejon Korsyki), włoską (rejon centralny), węgierską, meksykańską, polską oraz autorską, która chwali się jednym z najlepszych na świecie risotto (uznanym przez przewodnik Guida Gallo). Restauracje różni tak naprawdę wszystko. Począwszy od wystroju skończywszy na obłożeniu klientami. Nie znaczy to że te które cieszą się mniejszą popularnością nie są miejscami godnymi uwagi. Może to świadczyć o ich umiejscowieniu bądź słabszej reklamie czy nieco wyższych cen. Możemy być pewni że kiedy będziemy gośćmi jednej z tych restauracji „rozbudzi się w nas ochota na jeszcze więcej smaku”.
Ulice tę umieściłem na naszej liście z czystą premedytacją. Wiele osób będzie zdegustowanych i zdziwionych takim wyborem. Moim zdaniem ulica ta leżąca na południowy-wschód od Rynku posiada w sobie pewien „niepokój”. Wysokie drzewa, rzucające cień nawet w słoneczne dni napawają tę okolicę pewną nostalgią. Pierwsza z restauracji to „monopol” połączona z hotelem o tej samej nazwie. Urządzona w dość oficjalnym stylu bardziej nadaje się na przyjęcie bankietowe czy miejsce do urządzenia obiadu firmowego. Dosłownie kilka kroków w dół ulicy za rogiem znajduje się podwórze gdzie swoje wejście ma „Kalinka”. Miejsce gdzie roztacza się muzyka zza naszej wschodniej granicy, wystrój również nawiązuje do tego regionu nie wspominając już o menu, które wygląda dość zachęcająco. Począwszy od kawioru po „warienki” nadziewane wiśniami skończywszy na potrawach z Kaukazu. To wszystko oferowane jest w przystępnych cenach więc pewnego razu można odwiedzić to barwne miejsce. Dla osób szukających potraw bezmięsnych polecam lokal mieszczący się na Św. Gertrudy 8.Restauracja „Pod Baranem” to lokal o staropolskim charakterze. Mówi o tym wystrój wnętrza oraz serwowane potrawy które notabene można porównać do oferty wcześniej opisywanej „Chimery”. Spotkamy tutaj różnego rodzaju dziczyznę (sarninę, dziczyznę). Ciekawostką może być fakt że znajdziemy także potrawy określane jako dania bezglutenowe.
Podobnie jak poprzednia ulica miejsce to nie jest kojarzone z beztroskim biesiadowaniem. Oczywiście pogląd zupełnie niesprawiedliwy. Podczas weekendów czy późnych wieczorów ruch nie jest tutaj już wielki, wewnątrz restauracji nie słychać przejeżdżających pojazdów MPK a podświetlony Wawel robi duże wrażenie. Na skraju ulicy Stradomskiej ukrywa się „Horoscope”. Prócz królika, gęsi czy udźca z indyka można znaleźć także potrawy z innych regionów Europy. Przekrój dań jest dużym atutem tego miejsca choć dla niektórych brak swoistej „specjalizacji” może okazać się właśnie jego piętą Achillesową. Dalej od wzgórza wawelskiego natkniemy się na jedną z moich ulubionych miejscówek czyli „Gościniec”. A to za sprawą kapeli „Boba Jazz Band” goszczącej w piątki od 20 oraz soboty od 21. Wstęp nie jest płatny, natomiast muzyka, która rozlega się w Sali rozwesela wszystkich gości i wprawia w spaniały nastrój. Musze przyznać że kwartał bez odwiedzin tego lokalu to dla mnie kwartał stracony ;-). Dwie pozostałe restauracje to zdecydowanie jedna z lepszych kuchni włoskich w Krakowie. Nie będę ich wielce opisywał ponieważ zawsze gdy o nich myślę usta zapełniają mi się ślinką. Miejsca urokliwe, z delikatnym włoskim tłem muzycznym, miłą obsługą oraz dość krótkim czasem oczekiwania na potrawy. Czego chcieć więcej…?
Wszyscy czytelnicy z pewnością czekali na ten moment. Właśnie zawitaliśmy na Kazimierz na ulicę Szeroką. A właściwie na wielki plac z jeszcze większym dylematem. 9 różnych miejsc – każde kuszące na swój sposób. Większy ból głowy można mieć jedynie na ulicy Poselskiej. Mimo to trzeba się śpieszyć z wyborem stolika, gdyż miejsc jest pod dostatkiem ale wie o tym także wielu turystów i oni z pewnością będą chcieli wykorzystać swoja szansę. Zachodzące słońce, lekko włączone lampki, przystrojone drzewa i kwiaty, muzyka rozlegająca się ze wszystkich stron. Zdecydowanie można zapomnieć o wszystkich troskach, trudach dnia codziennego i cieszyć się wszystkimi zmysłami. Nie chciałbym wyróżniać któregokolwiek miejsca, sugerować wyboru, opisywać szczegółowo zalet i wad restauracji. Pozwolę by czytelnik sam powoli odkrywał bogactwo które zawarte jest na tej małej przestrzeni. W tym wypadku jeżeli ktoś będzie tam zdążał pierwszy raz niech cieszy się nieznanym, ponieważ być może nieświadomie niepotrzebnie uprzedzę kogoś wcześniej moim komentarzem. Na koniec dodam tylko parę fraz: „tatar z renifera, mleczko z cielęce, faworki z kurczaka, kaczka na musie brzoskwiniowym”.
Ostatnim miejscem opatrzonym szczęśliwym numerem „7” jest zagłębie na ulicy Św. Marka. Jeżeli czytelnik przeglądnął wszystkie poprzednie pozycje i klimat tam panujący nie przypadł mu do gustu zostaje jeszcze właśnie ten „as z rękawa”. Prócz Gruzińskiego Chaczapuri, którego nie trzeba nikomu przedstawiać są jeszcze dwa magiczne miejsca. Dwupoziomowa „Carlito” oraz „Farina”. Ta pierwsza oferuje neapolitański klimat przy wiecznie żywej ulicy Floriańskiej. Druga zaś może skusić nas śródziemnomorskim klimatem i specjalnie świeżo sprowadzanymi rybami oraz owocami morza. Myślę, że właśnie te 2 ostatnie restauracje są jednymi z najlepszych w swoim rodzaju więc jeżeli nie mamy czasu na decyzję w ciemno możemy tam się udać.
Skomentuj