O 6 rano wyruszyliśmy z Elbląga na Piknik historyczny 1945 w Somoninie.
Pojechaliśmy przez Tczew, który osiągnęliśmy jeszcze przed godz 9 zaliczając 55km. Boczny wiatr utrudniał jazdę. Od Tczewa zaczęło się pod górkę - do Godziszewa asfalt, a potem miało być terenem - bo na skróty. Z terenem zaczęły się przygody, lub jak kto woli "komplikacje". To chyba właściwsze słowo - pierwsza droga była przeorana, więc trzeba było zawrócić i zmienić trasę. Potem było ciężko - mokro, miękko, błoto, kałuże i ciągle pod górę. Teren nas spowolnił bardzo. Więc padła decyzja - jedziemy asfaltem. Konieczny był tylko jeszcze jeden odcinek terenowy - który zaczął się na 105 metrach, a zakończył na 266... Było bardzo ciężko. Do Somonina dalej asfalt, góra dół, góra, dół. Dotarliśmy o 14 do Leśniczówki Sarni Dwór gdzie odbywał sie piknik. Było do pooglądania sporo sprzętu, żywa diorama, żołnierze grochówka. O 15 rozpoczęła się inscenizacja historyczna. Po zakończeniu imprezy powrót do Pruszcza na pociąg. Najtrudniejsze było wyjechanie z leśniczówki do głównej drogi, bo nie wiedzieliśmy w którym dokłądnie miejscu jesteśmy na mapie - troche błądzenia i zawracania, lasem, polem, ale się udało. Do pruszcza było kilka podjazdów (zwł jeden konkretny za Marszewską Górą nas powalił, bo serpentyną gramoliliśmy się 7km/7) ale przede wszystkim z górki - no pięknie się śmigało :D Dojechaliśmy 45km w 2,5 godz i zdążyliśmy na pociąg :)
Skomentuj