piątek, 17 maja 2024

o tym co wspólnego mają ósmoklasiści z Ferdlem

 Od jakiegoś czasu grono nauczycielskie poprzez zmianę systemu egzaminów zorganizowało sobie dodatkowe dni wolne, lub quasi-wolne. Czyli w średnich szkołach gdy odbywalją się matury, a w podstawówkach gdy trwają egzaminy uczniów ósmych klas. Nie tylko grono ma w tym czasie lużniejszy dzień, ale pozostali uczniowie już całkiem na lekcje nie przychodzą. Całkiem tego nie rozumiem, ale to tylko "wierzchołek góry lodowej" mojego niezrozumienia dzisiejszego świata.


Ferdel- szczyt w Beskidzie Niskim w okolicy Gorlic. Wysokość 648m npm. Cechy szczególne: zalesienie całkowite, bliskość uzdrowiska Wapienne, no i wieża widokowa. 

Szlakowskaz w centrum Wapiennego


Czyli już zaczynacie łapać sens tytułu dzisiejszego odcinka? Klara miała trzy dni wolnego z okazji egzaminów i wybraliśmy się zdobyć Ferdel i jego wieżę we czwartek, a nie jak zwykle w sobotę.


Wyjazd z domu jak znowu obfitował w różne stresujące sytuacje, ale wyjachaliśmy o tzw czasie. Po drodze z Pleśnej zabraliśmy panią Donatę, która wspiera nas w opiece nad Klarą.


Po nieco ponad godzinnej jeździe docieramy do Wapiennego. To śliczna, mała miejscowość o statusie uzdrowiska. Wieś powstała w XVI wieku, a lecznictwo uzdrowiskowe sięga XVII wieku. Ponoć leczyli się tutaj w latach 1810-12 napoleońscy weterani z ...chorób wenerycznych.


Zaraz na początku wycieczki pogubiliśmy się. Dziewczynom kazałem iść prosto główną alejką uzdrowiska a sam miałem zaraz je dogonić, jak tylko uporam się z plecakiem i sprzętem foto-filmowym. Jakoś tak zeszło mi z tym sprzętem (mała usterka mocowania aparatu do plecaka) tak że dziewczyny zdobyły sporą przewagę. Zacząłem je gonić, ale jakoś nie mogłem ich złapać. Zadzwoniłem, słaby zasięg, zrywa połączenie. Pytam ludzi idących z naprzeciwka, czy widzieli grupkę trzech dziewczyn, ale twierdzą że nie, więc łapię słaby zacięg na wyciągniętej w górę ręce i dzwonię: "idziemy zielonym"- słuszę w słuchawce. Aha, no to poszły w odwrotnym kierunku od zaplanowanego. Cóż, odwrócimy wektor wycieczki i sprawa załatwiona. Doganiam je tuż pod Małym Ferdlem.


Tutaj dochodzimy do granicy Magurskiego Parku Narodowego i odczytujemy z tablicy ze obowiązują nas bilety wstępu które można kupić logując się na stronę Parku. Po kilku minutach walki z techniką kupuję te bilety, możemy więc legalnie iść dalej.


Odtąd już razem wędrujemy grzebietem w zmieniającym się lesie. Od młodnika liściastego, poprzez las mieszany, aż do klasycznej buczyny karpackiej. Klara męczy p. Donatę każąc jej śpiewać piosenki, Dobrze że Ona to lubi i umie robić. Opowiada jej także bajki swojego autorstwa.


Wędrówka buczyną karpacką

Przystanek na ścieżce przyrodniczej


Wędrówka młodnikem liściastym

Las mieszany

Odbicie niebieskiego do Folusza

Tumor, czyli obrzęk buka


 

Na Ferdel dochodzimy po godzinie marszu. Wieża ze 110 stopniami wyprowadza na poziom wierzchołków drzew. Widok na południe jest fantastyczny, ponoć widać nawet Tatry, ale nie dzisiaj.


Na dole ławki. Korzystamy i jemy naleśniki (okazują się doskonałym pomysłem na drugie śniadanie). 

w głębi Chełm i Maślana Góra, bliżej Łysula, w dole wsie Męcina Mł. i Wlk.

Męcińska Góra, za nią Magura Małastowska

Barwinok i w głębi Kornuty



Do Wapiennego schodzimy czarnym szlakiem i po stromym zejściu w dolinę potoku Wapienianka do parkingu idzimy drogą przechodzącą w uzdrowiskowy deptak. Po drodze mijamy zarówno piękne, nowe domostwa z zadbanymi podwórkami, jak i stare, łemkowskie chaty, nierzadko wyremontowane  że można je nazwać cacuszkmi?


jemy naleśniki

Hurra, Ferdel zdobyty!



Wycieczkę kończymy w restauracji miejscowego sanatorium o wdzięcznej nazwie Astoria na.... ruskich pierogach, a jakże.